Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/265

Ta strona została uwierzytelniona.






I.
Jan Valjean.

Tego samego dnia, około czwartej po południu, Jan Valjean siedział sam jeden na jednym z najsamotniejszych wałów Pola Marsowego. Czy to przez ostrożność, czy też, że chciał zebrać myśli, a może poprostu skutkiem nieznacznej zmiany, zachodzącej w naszych przyzwyczajeniach, Jan Valjean wychodził teraz bardzo rzadko z Cozettą. Miał na sobie bluzę robotnika, spodnie z szarego płótna i czapkę, której długi daszek zakrywał mu twarz. Teraz był spokojny i szczęśliwy przy Cozecie; znikło wszystko, co go czas pewien trwożyło i niepokoiło, ale od tygodnia lub dwóch nowe przybyło źródło trosk wcale innego rodzaju. Jednego dnia, przechadzając się po bulwarze spotkał Thenardiera; dzięki przebraniu Thenardier go nie poznał, ale od pewnego czasu Jan Valjean widział go kilka razy i teraz był pewnym, że Thenardier włóczył się w tej dzielnicy miasta. Było to dla niego dostateczne, by powziąć wielkie postanowienie. Thenardier, krążący w tej części miasta, to wszystkie niebezpieczeństwa zebrane razem. Prócz tego Paryż nie był spokojny; zamieszki po-