Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/298

Ta strona została uwierzytelniona.

dzią i Dominikańską z drugiej, siedm wysepek domów dziwacznie zbudowanych, różnej wielkości, rozrzuconych przypadkowo i oddzielonych wązkiemi szczelinami niby stosy kamieni w warsztacie.
Powiedzieliśmy wązkiemi szczelinami, w istocie trudno dać dokładniejsze wyobrażenie o tych uliczkach ciemnych, ściśniętych, kanciastych i otoczonych ośmiopiętrowemi domami. Rudery te były tak zniszczone, że na ulicy Konopnej i Petite Truandaire, podpierano je belkami wychodzącemi z jednego domu do drugiego. Ulica była wązka a rynsztok szeroki, przechodzień broczył po bruku zawsze błotnistym, ocierając się o sklepy podobne do piwnic, o grube słupy połączone żelaznemi łańcuchami; o olbrzymie stosy śmieci i bramy opatrzone odwiecznemi kratami. Ulica Rambuteau wszystko to zniszczyła.
Nazwa Mondetour (labirynt) doskonale maluje wszystkie krzywizny tych miejsc plugawych. Nieco dalej, lepiej jeszcze wyraziła je ulica Piroutte, wpadająca do ulicy Mondetour.
Przechodzień, który z ulicy Św. Dyonizego skręcił na ulicę Konopną, widział jak zwolna się zwęża niby długi lejek. W końcu ulicy bardzo krótkiej, przejście tamował od strony Targów rzęd wysokich domów i zdawałoby się, że ulica jest zamknięta, gdyby na prawo i na lewo nie było ciemnych rowów, którędy można było się przesunąć. Była to ulica Mondetour, która z jednej strony łączyła się z Dominikańską, a z drugiej z Łabędzią i Petite Truandaire. W głębi tej niby zamkniętej ulicy przy prawym rowie stał dom niższy od innych, niby przylądek ulicy.
W tym to domu o dwóch piętrach rozsiadła się od trzechset lat sławna szynkownia. Garkuchnia pełna była wesołej wrzawy w tem właśnie miejscu, które stary Teofil oznaczył temi wierszami:

Tam się kołysze skielet okropny
Biednego kochanka, co się powiesił.