Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/302

Ta strona została uwierzytelniona.

Było to napisane węglem na ścianie.
Matka Hucheloup, podobna óo portretu, od rana do wieczora przechodziła około tego czterowiersza z niewzruszoną, spokojnością. Dwie służące, zwane Matelota i Gibelota, innej nazwy nie znano, pomagały matce Hucheloup podawać na stół dzbany z winem i różne zupy w glinianych misach dla zgłodniałych gości. Matelota gruba, okrągła, rudowłosa i krzykliwa, dawna sułtanka ulubiona nieboszczyka Hucheloup, była brzydsza od wszystkich potworów mitologicznych; że jednak wypada aby służąca ustępowała pierwszeństwa pani, nie była tak brzydką jak matka Hucheloup. Giboletta wysoka, delikatna i chorowicie blada, z podsiniałemi oczyma, opadłemi powiekami, zawsze wyczerpana i znękana, niby chorująca na chroniczne wycieńczenie, wstawała pierwsza, kładła się spać ostatnia, usługiwała wszystkim, nawet drugiej służącej, cicho, spokojnie, pokornie, mimo znużenia, uśmiechając się jakimś błędnym uśpionym uśmiechem.
Na drzwiach, prowadzących do izby jadalnej, czytałeś wiersz, który kredą napisał Courfeyrac:

Racz się gdy możesz, jedz gdy masz odwagę.