Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/303

Ta strona została uwierzytelniona.





II.
Przedwstępna wesołość.

Laigle de Meaux, jak wiadomo, mieszkał więcej u Joylego, niż gdzieindziej. Miał mieszkanie jak ptak na gałęzi. Dwaj przyjaciele mieszkali razem, jedli razem i spali razem. Wszystko mieli wspólne, bodaj nawet kochankę. Byli tem, co bracia socjusze nazywają dwojaki. Rano, dnia 5-go czerwca poszli na śniadanie do Koryntu. Joly, zakatarzony, miał zatkanie w nosie, którego i Laigle zaczął doświadczać. Surdut Laigla był wytarty, a Joylego nowy.
Była dziewiąta z rana, gdy przybyli do Koryntu.
Weszli na pierwsze piętro.
Matelota i Giboletta zapytały czem mają służyć.
— Ostryg, sera i szynki — rzekł Laigle.
I usiedli za stołem.
Szynkownia była próżna, prócz ich dwóch nikogo nie było.
Giboletta, poznawszy Jolyego i Laigla, postawiła butelkę wina na stole.
Gdy pierwsze ostrygi zjedli, ukazała się głowa w dziurze ze schodów i głos zawołał:
— Przechodziłem tędy, gdy mię zaleciał rozkoszny zapach sera z Brie. Więc wchodzę.