Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/313

Ta strona została uwierzytelniona.

pna, nazwiskiem Anceau, wóz zawierający trzy beczki z wapnem i położyli je pod stosem bruku; Eujolras otworzył piwnicę, wszystkie stare beczki od wina ustawiono przy baryłkach z wapnem; Feuilly palcami, przywykłemi do malowania delikatnych blaszek wachlarzy, przymocował beczki do wozu ogromnemi kamieniami, które niewiadomo skąd się wzięły. Gdy Bossuet i Courfeyrac spojrzeli na ulicę, już jej połowa była zagrodzona wałem, wyższym od mężczyzny słusznego wzrostu.
Matelota i Giboletta pomagały w budowie. Giboletta znosiła gruz na barykadę, z równie spokojną i zaspaną miną, jakby podawała wino na stół.
W końcu ulicy przejeżdżał omnibus, zaprzężony białemi końmi.
Bossuet przeskoczył bruk, pobiegł, zatrzymał woźnicę, prosił podróżnych by wysiedli, podał rękę „damom“, odprawił konduktora i wrócił, prowadząc za uzdę konie z powozem.
— Omnibusy — rzekł — nie powinny przejeżdżać około Koryntu. Non licet omnibus adire Corynthum.
Po chwili, wyprzężone konie puszczono na ulicę Mondetour, a przewrócony omnibus dopełnił barykady:
Przestraszona matka Hucheloup uciekła na pierwsze piętro.
Patrząc i nic nie widząc błędnemi oczyma, chciała krzyczeć, ale przerażone okrzyki zamierały jej w gardle.
— A to koniec świata! — szeptała.
Joly złożył pocałunek na grubej, czerwonej i pomarszczonej szyi matki Hucheloup i rzekł do Grantaira: — Mój drogi wyobrażałem sobie zawsze, że szyja kobiety jest czemś nieskończenie delikatnem.
Ale Grantaire sięgał już najwyższych szczytów dytyrambu. Gdy Matelota wróciła na pierwsze piętro, ujął ją w pół i popchnął do okna, pękając ze śmiechu.
— Matelotta jest brzydka! — wołał. Matelotta jest brzydotą — marą. Matelotta jest chimerą. Opowiem wam tajemnicę jej urodzenia: Gotycki pigmalion ro-