Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/378

Ta strona została uwierzytelniona.

wają się z najciemniejszych głębin naszych myśli. Niewątpliwie pod natchnieniem jednego z takich ruchów bezwiednych Jan Valjean w pięć minut potem był na ulicy.
Z odkrytą głową usiadł na barjerze przed domem i zdawał się słuchać.
Noc zapadła.