Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/184

Ta strona została uwierzytelniona.

było ciemnego i nieznanego; wszystko oznaczone, uporządkowane, powiązane, ścisłe, dokładne, określone, ograniczone i zamknięte, wszystko przewidziane: władza była niby gładka płaszczyzna, nic w niej nie groziło upadkiem, ani zawrotem głowy. Javert widział nieznane tylko na dole. Nieprawidłowe, niespodziane, rozpasane odmęty, możliwy upadek w przepaść, należały do sfer niższych, złych i nędznych. A teraz Javert obalił się na wznak i nagle przerażony ujrzał niesłychane zjawisko: przepaść u góry.
Co znowu! wszystko jest zburzone, wszystko wywrócone do góry nogami! Czemu ufać! W co wierzył, o czem był przekonany, topniało i nikło pod jego nogami!
Jakto! szczytny nędznik dostrzegł braku pancerza w społeczeństwie! Jak to, uczciwy sługa prawa, nagle znalazł się między dwoma występkami, między występkiem wypuszczenia człowieka na wolność i występkiem aresztowania go! Mogą być bezdroża w obowiązkach! Co znowu! wszystko to jest prawdą istotną! jestli prawdą, że dawny zbrodzień, zgnębiony tylu potępieniami prawa, może podnieść się, i w końcu mieć słuszność? Możnaż temu wierzyć? są więc przypadki, w których prawo winno się cofać wobec występku przeistoczonego i prosić przebaczenia!
Tak jest! Javert to widział! Javert to dotykał i nietylko nie mógł zaprzeczyć, ale owszem brał w tem udział. Były to rzeczywistości. Okropna rzecz, że fakta rzeczywiste mogą przybrać tak potworną postać! Tak przesadzając się w trwodze i patrząc przez optyczne złudzenie przestrachu, mimowolnie usuwał wszystko, coby mogło ścieśnić i osłabić wrażenia; teraz społeczeństwo i rodzaj ludzki, i świat cały streszczały się w linji prostej i strasznej; tak, prawo karne, sprawa osądzona, powaga prawodawstwa, wyroki sądów najwyższych, trybunały, sprawiedliwość, loika, płynąca z kodeksu, wszystko to było gruzem, ruiną, zamętem; sam on, Javert, zwyciężony i zgnębiony,