Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/49

Ta strona została uwierzytelniona.

ca-ognika. Gavroche zachwiał się i upadł. Upadł, ale zaraz się wyprostował i usiadł na bruku. Długa wstęga krwi opasywała mu twarz; podniósł obydwie ręce w powietrze, spojrzał w stronę skąd wyszedł strzał i zaczął śpiewać:

Los mnie w błocie poniewiera,
Wina w tem pana Woltera,
Nosem w rynsztok dałem susa,
Jest to wina...

Nie dokończył. Druga kula tego samego strzelca przerwała mu śpiew. Tym razem twarzą powalił się na bruk i już się nie poruszył.