i wiecznie ten sam, perukę ciemno-blond, jak Pasquier, i uśmiech podchlebny, jak Brifaut.
Jest to zresztą człowiek małomówny, śmiały, obrotny, skory do czynu, ale dwulicowy i niejasny.
Siedzi on w Izbie na końcu czwartej ławki ostatniej sekcyi lewej, tuż nad Ledru-Rollin’em.
Siedzi zwykle z rękami założonemi. Ławka Ledru-Rollin’a i Lamennais’go bywa najczęściej wzburzoną z całej lewicy. Lecz gdy całe Zgromadzenie krzyczy, hałasuje, wyje, ryczy, wścieka się i burzy — Changarnier tylko ziewa.
Lagrange, jak powiadają, wystrzelił z pistoletu na bulwarze Kapucynek[1], a wystrzał ten był iskrą, która rozpaliła namiętności i wznieciła pożar lutowy.
Tytułuje się on: więźniem politycznym i przedstawicielem ludu.
Lagrange ma szpakowate wąsy, brodę i również szpakowate, długie włosy; w działalności jego uderza jakby zgorzkniała wspaniałomyślność, litościwa gwałtowność i pewnego rodzaju rycerska demagogia; ma on w sercu taką miłość, która rozżarza nienawiści; jest długi, smagły, chudy, młody zdaleka, stary zblizka; pomarszczony, wystraszony, zachrypnięty, zahukany, dużo gestykulujący, bardzo blady, a wzrok ma szaleńca; jest to Don Kiszot Góry. I on
- ↑ Pogłoska ta okazała się później fałszywą.