Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/126

Ta strona została przepisana.

też atakuje swoją lancą wiatraki, to znaczy kredyt, porządek, pokój, handel, przemysł, cały mechanizm, z którego się rodzi chleb. Obok tego brak mu pomysłów: przeskakuje wiecznie od sprawiedliwości do szału i od serdeczności do pogróżek. Proklamuje, aklamuje, reklamuje i deklamuje. Wymawia citoiens[1]. Jest to jeden z tych ludzi, których można nie brać seryo, ale których niekiedy jest się zmuszonym brać tragicznie.




Proudhon.

Proudhon urodził się w r. 1808. Ma rzadkie blond włosy, których nigdy porządnie nie czesze i z których jeden kosmyk sterczy mu zawsze nad czołem wysokiem i rozumnem. Nosi okulary. Wzrok jego jest zarazem mętny, przenikliwy i stały. Ma coś z doga w swoim spłaszczonym nosie i coś małpiego w swoim, okrążającym twarz, zaroście. Usta jego, o grubej wardze dolnej, wyrażają zazwyczaj dobry humor. Ma akcent z nad granicy szwajcarskiej, połyka zgłoski środkowe, a przedłuża końcowe; umieszcza accent circonflexe nad każdem a i podobnie, jak Karol Nodier, wymawia: honorâble, remarquâble. Mówi źle, ale pisze dobrze. Na mównicy cała jego gestykulacya sprowadza się do krótkich, gorączkowych uderzeń płaską dłonią o manuskrypt. Niekiedy gniewa się i pieni, lecz na zimno. Główną cechą jego

  1. Zamiast citoyens czyt. situaję (obywatele).
    (P.T.).