Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/145

Ta strona została przepisana.

Prezydent wstał, gdy wszedłem. Zbliżyłem się do niego. Podał mi rękę:
— Zaimprowizowałem ten obiad rzekł mam tylko kilku drogich przyjaciół. Przypuszczałem, ze zechcesz pan przyłączyć się do nich. Dziękuję panu, żeś przyszedł. Przyszedłeś do mnie, jak ja do pana, bez ceremonii. Dziękuję panu.
I jeszcze raz ujął mnie za rękę.
Książę de la Moskowa[1], siedzący obok generała Changarnier, zrobił mi miejsce przy sobie i siadłem do stołu. Spieszyłem się, połykając szybko, ponieważ Prezydent przerwał dla mnie obiad. Było to po drugiem daniu.
Naprzeciw mnie siedział generał Rulhières, były par Francyi, minister wojny, poseł Conti, i Lucyan Murat. Reszty nie znałem. A był między nimi młody dowódca szwadronu, ozdobiony Legią honorową. On jeden tylko w mundurze, inni we frakach. Książę miał frak nowy z rozetką Legii w butonierce.
Każdy rozmawiał z sąsiadką. Ludwik Bonaparte zdawał się przenosić sąsiadkę z prawej strony.

Markiza du H. ma lat 34 i wygląda na tyle. Piękne oczy, niezbyt gęste włosy, usta brzydkie, płeć biała, biust wspaniały, ramiona cudowne i najpiękniejsze rączki na świecie. Jest obecnie w separacyi z panem du H. Miała ośmioro dzieci, siedem pierw-

  1. Tak piszą Francuzi tytuł, otrzymany przez marszałka Ney’a po bitwie nad rzeką Moskwą, 7 września 1812 r. i zachowany przez jego potomków. (P. Tł.).