rojalistów, którym poddawanie się zarzucał mu Hieronim. Piękne hasła postępowe, jak to już zauważył nasz autor w pierwszym miesiącu prezydentury, szły stopniowo w kąt między niepotrzebne teatralne przybory.
Znajdując w umysłach narodu żywą jeszcze legendę napoleońską, umiał brak osobistych czynów zastąpić urokiem możliwych w przyszłości zdobyczy idei, której mienił się przedstawicielem.
Widzieliśmy zaś z poprzednich kartek, jak dalece nową, jak niespodzianie i świeżo zbiegiem wypadków wydmuchaną, była piękna bańka mydlana idei republikańskiej. Napoleon czuł, że w niej nie grozi mu dostateczna przeciwwaga jego aspiracyom monarszym, że ogół przekonał się już o przedwczesności i nieudolności Republiki; jeżeli więc z jednej strony zachowywał jeszcze pozory uszanowania dla formy rządu, którą prawnie w sobie skupiał, to z drugiej strony jak najsilniej i bezwzględnie wytępiał prawdziwie republikańskie wysiłki. Próbka powstańcza czystych republikanów (13 Lipca 1849) została zgnieciona energiczniej, niż pierwsze zamieszki uliczne za czasów Cavaignac’a.
Nie posłuchał też nowy prezydent rady W. Hugo, iżby szanował prasę niezależną. Stworzył wprawdzie urzędową, ale nieurzędową gnębił ograniczeniami. Jednocześnie tą samą uprzejmością, którą nie rozbroił Wiktora Hugo, zjednał sobie wielu innych, a podzieliwszy kraj na cztery dywizye wojskowe pod komendą oddanych sobie generałów, trzymał nici intrygi w swojem ręku.
To wszystko było już dokonane w chwili owej
Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/161
Ta strona została przepisana.