nieparlamentarnej rozmowy Hieronima, ale tego wszystkiego ten ostatni nie widział, skoro nie domyślał się nawet, co znaczyło historyczne „zobaczycie!“
Wiktor Hugo odgadywał Napoleona lepiej, tak co do jego zamiarów, jak i co do jego wartości moralnej, ale zarazem to pewna, że nie doceniał jego zdolności i sprytu.
Na wiosnę 1851 mogło się zdawać chwilowo, że przyszły historyk Cezara ulegnie pod naciskiem Zgromadzenia, wtykającego kije w koła jego rydwanu; ale Ludwik Napoleon poradził sobie z izbą: odroczył posiedzenia na cztery miesiące, od sierpnia do listopada, a tymczasem przy pomocy garstki ślepo mu oddanych (Persygny, Morny, Saint-Arnaud etc.), przygotował niekompletny jeszcze zamach stanu na dzień 2 grudnia 1851 r.
Zawadzający mu posłowie zostali aresztowani, izba rozwiązana, ogłoszony stan oblężenia, a wybuchły nazajutrz opór zbrojny (3 grudnia) w Paryżu i na prowincyi słumiony kartaczami.
Flegma holenderska ustąpiła miejsca bezwzględności napoleońskiej. A wziąwszy raz górę nad „ulicą,“ okazał się lepszym kalkulatorem od naszego poety. Jeżeli bowiem ten ostatni zawiele sobie robił z siły ówczesnych prądów postępowych, to natomiast Napoleon, licząc na trwałość tradycyj konserwatywnych, nie przerachował się.
Jednym z pierwszych, który padł ofiarą tej zręczności, był „przyjaciel“ z pierwszego obiadu, zapraszany „bez ceremonii.“ Równie „bez ceremonii“ został on skazany na wygnanie i osiadł na wy-
Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/162
Ta strona została przepisana.