Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/25

Ta strona została przepisana.

się, że go nie dosięgną!. Zresztą Marynarka nie była „zdobyta.“
Tłum rzucił kamieniem w okno pałacu, z którego wyglądał jakiś ciekawy. Nic więcej.
Ujrzeliśmy powozy zatrzymane i jakby ustawione w barykady w wielkiej alei Pól Elizejskich, na wysokości Okrągłego Placyku (Rond Point). d ’Houdetot mówił:
— Tam się zaczyna ogień. Widzisz dym?
— Ba — odpowiedziałem — to para z fontanny. Ten ogień jest wodą.
I zaczęliśmy się śmiać.
Jednakże była tam utarczka. Lud ustawił trzy barykady z krzeseł. Straż policyjna z wielkiego kwadratu Pól Elizejskich przyszła zniszczyć barykady. Lud odparł straż kamieniami i wtłoczył ją napowrót do odwachu.
Generał Prévot posłał oddział gwardyi miejskiej celem opróżnienia budynku. Oddział został otoczony i zmuszony do schronienia się na odwach razem ze strażą.
Wtedy tłum rozpoczął oblężenie.
Jakiś człowiek przystawił drabinę, wszedł na dach, wyrwał chorągiew, podarł ją i cisnął ludowi.
Trzeba było całego batalionu, ażeby odwach oswobodzić.
— Do dyabła — rzekł Franc d’Houdetot do generała Prévot, który nam opowiedział te szczegóły — sztandar zdobyty!
Generał odpowiedział żywo:
— Zdobyty, nie! Skradziony, tak!
Wtem nadszedł Pèdre Lacaze z Napoleonem