Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/29

Ta strona została przepisana.

Wielu deputowanych zbliżyło się do mnie, pp.: Marie, Roger (du Loiret), de Remusat, Chambolle i inni. Opowiedziałem im o wyrwaniu chorągwi, jako o fakcie groźnym ze względu, że działo się to „na gładkiej drodze. “ Jeden z nich odpowiedział:
— Najgroźniejszem jest to, że nie jest to fakt oderwany. Tej nocy kilkanaście bogatych domów paryzkich znaleziono poznaczonych krzyżami na drzwiach, między innemi pałac pani de Talhouët.
— Jesteś pan tego pewnym? — spytałem.
— Widziałem sam krzyż na drzwiach pani dc Liéven.
Prezydent Franck-Carre spotkał dziś rano pana Duchâtel.
— I cóż? — spytał tenże.
— Wszystko dobrze — odpowiedział minister.
— Cóż zrobicie z zamieszką?
— Pozostawiam ją na schadzce, jaką sobie sama wyznaczyła. Cóż oni tam mogą zrobić na placu Ludwika XV i na Polach Elizejskich? Pada deszcz. Będą dreptali po błocie cały dzień. Wieczorem będą mieli tego dosyć i pójdą spać.
P. Stefan Arago, wchodzący w tej chwili, nie zatrzymując się, rzucił nam te słowa:
— Już jest siedmiu rannych i dwóch zabitych! Są barykady na ulicach Beaubourg i Saint-Avoye.

Po zawieszeniu posiedzenia przybywa Guizot. Wchodzi na trybunę i oznajmia, że król wezwał p. Mole i powierzył mu misyę utworzenia gabinetu.
Okrzyki tryumfu opozycyi, okrzyki oburzenia większości.