i gdzie naszkicowano projekt rządu tymczasowego) chociaż bez udziału Lamartine’a.
W r. 1842 w czasie dysput o Regencyę, skończonych wyborem księcia de Nemours, Lamartine popierał gorąco księżnę Orleanu. Czy był i teraz podobnie usposobiony? Czego teraz chce, coby uczynił? Należało o tem wiedzieć.
P. Armand Marrast, redaktor naczelny National’u wziął z sobą trzech zdeklarowanych republikanów: pana Bastide, wydawcę Hetzel’a i pana Bocage, wybitnego artystę dramatycznego, który stworzył rolę Didiera w Marion de Lorme. Wszyscy czterej udali się do Izby Posłów. Zastali tam Lamartine’a i wzięli go na konferencyę do jednego z bocznych pokojów.
Mówili jeden po drugim, wypowiedzieli swoje przekonania i swe nadzieje: byliby szczęśliwi, gdyby mogli myśleć, że Lamartine jest z nimi, w kwestyi natychmiastowego urzeczywistnienia Republiki. Gdyby wszakże był zdania, że przejście przez Regencyę jest konieczne, żądaliby od niego przynajmniej, żeby ich wspierał, w zamiarze otrzymania wszelkich możliwych gwarancyj, że nie będzie zwrotu wstecz. Czekali, nie bez wzruszenia, na to, co im odpowie Lamartine.
Lamartine słuchał w milczeniu ich wywodów, wreszcie poprosił, żeby mu pozwolili skupić myśli przez chwilę.
Usiadł na uboczu przed stołem, objął czoło dłońmi i myślał.
Tam ci czterej stali przez ten czas w milczeniu, przypatrując się Lamartinowi z respektem.
Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/50
Ta strona została przepisana.