Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/52

Ta strona została przepisana.

martine, Dupont de L’Eure, Arago i Ledru-Rollin, jednomyślnie; Crémieux, Garnier-Pagès i Marie, większością głosów.
Nowi władcy ruszyli natychmiast w drogę do Ratusza.
W Izbie Posłów, w rozprawach mówców, nawet w mowie Ledru-Rollin’a, wyraz Republilca nie był wcale wypowiedziany. Ale teraz, po za Izbą, na ulicach, ten wyraz, ten okrzyk, wybrańcy ludu spotykali na każdym kroku, wybiegał on ze wszystkich ust, wypełniał powietrze Paryża.

Siedmiu ludzi, którzy w tych dniach wzniosłych i krańcowych, trzymali w swych rękach los Francyi, byli sami zarazem młotem i kowadłem w rękach tłumu — co nie oznacza narodu, i losu — co nie znaczy Opatrzności. Pod naciskiem mas, w olśnieniu i w grozie swego tryumfu, który ich zalewał, ustanowili rzeczpospolitą, nie mając nawet czasu do zastanowienia się nad wielkością dzieła.
Gdy rozdzieleni i rozproszeni gwałtownem pchnięciem fali ludu, mogli znów odnaleźć się i złączyć, albo raczej ukryć, w jednej z sal ratuszowych, wzięto ćwiartkę papieru z drukowanym nagłówkiem: Prefektura Sekwanny. Gabinet Prefekta (drugą ćwiartkę oddartą od arkusza zużytkował prawdopodobnie p. de Rambuteau dziś rano, na liścik miłosny do jednej z tych, które nazywał „swemi małemi mieszczkami”), i Lamartine nakreślił na niej następujące zdanie, pod dyktandem strasznych krzyków z ulicy:
„Rząd tymczasowy oświadcza, że rząd tymczasowy Francyi jest rządem republikańskim, i że naród