Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/73

Ta strona została przepisana.

Każdy z pełnomocników książąt, adjutant lub sekretarz, zabierał, co poznał. Zdaje się, że wogóle mało co odnaleziono. Książę Nemours zażądał tylko bielizny, a przedewszystkiem grubych trzewików.
Książę de Joinville powitał w ten sposób księcia de Montpensier:
— A! jesteś pan! Nie zabili pana. Nie miałeś szczęścia!
Gudin, malarz marynarki, powracający z Anglii, widział Ludwika Filipa. Mówi, że król jest bardzo zgnębiony; powiedział mu:
— Nic z tego nie rozumiem. Co się stało Paryżowi? Jakie myśli opętały mózgi paryzkie? Nie wiem. Później przekonają się, żem nic nie był winien.
I rzeczywiście, nie był winnym, chociaż byt winien wszystkiemu.
Zresztą doszedł do niepojętego optymizmu; zdawało mu się, że jest bardziej królem niż Ludwik XIV i bardziej cesarzem niż Napoleon.

We wtorek 22-go był wesoły, możnaby powiedzieć, do szaleństwa. Ale i tego dnia wyłącznie zajęty był swemi własnemi sprawami i to sprawami najdrobniejszego rodzaju. O 2-ej, gdy rozległy się pierwsze strzały, naradzał się z pp. de Gérante, Seribe i Denormandie, swoimi agentami, w kwestyi korzyści, jakieby można wyciągnąć z testamentu pani Adelaidy[1].

  1. Mowa ta o Adelaidzie Eugenii Ludwice (1777-1847 siostrze Filipa, zwanej „Egeryą,“ ale popularnej wśród Paryżan z powodu, że na króla oddziaływała w duchu liberalnym.
    (Przyp. tł.).