Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/78

Ta strona została przepisana.

szy do pawilonu Flory, otworzył małe drzwiczki w bramie, skręcił na lewo i zaczął wstępować po znanych mu schodkach na górę. Naraz czuje, że go ktoś chwyta za ramię. Był to portyer, który wybiegł za nim:
— Hej, panie! panie! gdzie pan tam idzie?
Hieronim spojrzał na niego zdziwiony i odrzekł:
— Ależ do siebie!
Lecz zaledwie wymówił te słowa, zbudził się ze swego marzenia. Przeszłość upoiła go na chwilę. Opowiedzawszy mi to zdarzenie, dodał:
— Odszedłem zawstydzony, przepraszając portyera.