Strona:Wiland - Libussa.djvu/13

Ta strona została skorygowana.
— 9 —

W czasie iego podróży, młynarz, któremu drzewo grube i proste potrzebném było, zbliża się do dębu Sylfii i zaczyna piłować. Smutna Sylfia wzdychała, patrzała z wierzchołka dębu, czy nie uyrzy swego obrońcę, ale iéy wzrok nigdzie go nienapotykał, i dar przepowiadania, który był właściwy całemu iéy plemieniu; stał się odtąd nieczynnym, i ta, tak nie wiedziała sposobów swoiéy obrony od grożącego nieszczęścia, iak dzieci Eskulapiusza w ten czas nie umieią sobie doradzić, gdy ich boiażń śmierci ogarnie.
Krakus niedaleko był od dębu, gdy usłyszał skrzyp piły. To mu nic niezapowiadało dobrego; podwaia swe kroki i widzi niebezpieczeństwo tego drzewa, które wziął pod swoię obronę. Jak wściekły rzuca się z mieczem na młynarza; ludzie przy nim stoiący zdziwieni, rozumieli że zły duch, ze strachem się rozbiegli. Na szczęście, drzewo nie bardzo było nadpiłowane i wkrótce się zarosło.
Podczas pięknego wieczora, kiedy przychodzień oznaczał sobie miéysce dla przyszłego mieszkania i rozmyślał o pustelniczém życiu, oddaliwszy się od społeczeństwa, gdzie w samotności i zaciszy miał przepędzić lata;