Strona:Wiland - Libussa.djvu/25

Ta strona została przepisana.
— 21 —

bywa naprzód do zamku Beli, który postać nosił świątyni. Zastukał, prosząc, aby go puścili; ale otwarzaiący uyrzawszy, że nic z sobą nie przy niosł w ofierze, zamknął przed nim świątynią Beli. W rospaczy idzie daléy, zbliża się do mieszkania Terby, kołace i prosi, aby iego prośby wysłuchać raczyli. Tu uyrzał przez okno odzwiernik i powiedział: „ieśli złoto przynosisz, wtedy moia pani odpowie na twoje żądanie; ieżeli nie, to idź na brzegi Elby i zbierz iego tyle, ile drzewo ma liści, snop kłosów, ptak pierza, a wtedy otworzę ci bramy świątyni.
Oszukany młodzieniec rozpaczał, zwłaszcza gdy się dowiedział, że Krakus wyiechał do Polski, aby pogodzić gniewliwych panów. Nie obiecywał zatém sobie, aby go przyięto i w trzecim zamku Libussy; a gdy zobaczył z pagórka w dali iéy mieszkanie, niesmiał się zbliżyć do niego i ukrył się za krzak gorzko łzy wylewaiąc. Lecz wkrótce tentent kopyta końskiego, przerwał mu myśli. Piękna dziewica na koniu, w gronie swych panien nadwornych; scigała ielenia przez krzaki bieżącego. Rzuciła dzidę na niego, lecz trafić nie mogła. Zręcznie pochwycił nasz młodzieniec swóy łuk i wypuszcza strzałę w jelenia, która mu wnętrzności na-