Strona:Wiland - Libussa.djvu/26

Ta strona została przepisana.
— 22 —

tychmiast przeszywa... ieleń pada... umiera. Dziewica, zdziwiona tym niespodzianym przypadkiem, patrzy na młodzieńca, który przed nią padł na kolana. Libussa niewidziała nigdy tak pięknego mężczyznę. Przy pierwszém wéyrzeniu, odebrała tak silne wzruszenie w swém sercu; iż nie mogła nieoddać sprawiedliwość pięknéy iego postaci. „Powiedź mi kochany nieznaiomy, rzekła, kto iesteś i iakim tu się znayduiesz przypadkiem?“ — Młodzieniec sprawiedliwie powiedział, że szczęście dało mu to, czego szukał, i z wielką skromnością odkrył iéy swóy smutek, nie przepomniał i o tém, iak bezwstydnie był wymagany od iéy sióstr, co go naybardziéy dotknęło. Libussa cieszyła go swemi słowy. „Chodź do mego pomieszkania, rzecze, otworzę xięgę przeznaczenia i iutro rano dam ci odpowiedź.“
Młodzieniec wypełnił to co mu rozkazano. Nikt przed nim drzwi nie zamykał. Piękna dziewica bardzo go dobrze przyięła. Unosił się z takiego przyięcia, lecz więcéy ze wdzięków pięknéy mieszkanki tego zamku. Czaruiące iéy powaby, całą noc mu się marzyły. Libussa spokoynie zasnęła. Żywa imaginacyia spiącéy córki Sylfii, przedstawiała obraz młodzieńca we wszystkich marze-