którą wielu lekarzy zostało ściągniętych. Dopiero w r. 1869 poczęła wzmagać się znowu czynność wydziału, lecz trąba wojenna, powoławszy Niemcy na wyprawę r. 1870, pociągnęła wielu członków, szczególnie lekarzy, do całkiem innych zajęć na polu zapasów krwawych. Z tego powodu wydział lekarski i przyrodniczy zawiesił czynność swą na czas długi.
Koniec r. 1869 nabawił Towarzystwo nie małej troski o pomieszczenie swych zbiorów, które od początku mieściły się w bibliotece Raczyńskich, nietylko do śmierci hr. Edwarda Raczyńskiego w r. 1863, lecz i później, z dozwolenia syna jego hr. Rogiera Raczyńskiego, aż do r. 1863. Gdy jednak ostatni, przegrawszy sprawę z reprezentacyą miejską, musiał ustąpić z mieszkania, a kuratorowie gmachu Biblioteki Raczyńskich nie tylko nie godzili się na wynajęcie Towarzystwu pomieszczenia, lecz zagrozili wyrzuceniem zbiorów jego na ulicę, zarząd ujrzał się w nader krytycznem położeniu. W ostatniej chwili wybawiła Towarzystwo sprężysta czynność K. Libelta, za którego staraniem spółka «Bazarowa» ofiarowała w maju r. 1870 przytułek w swym gmachu, oddawszy bezpłatnie, na czas nieograniczony, dziewięć pokoi i obszerne poddasze na pomieszczenie zbiorów i sprzętów. Odtąd zaciążyła nad Towarzystwem troska o zapewnienie na przyszłość stałego pomieszczenia dla zbiorów i posiedzeń, ale funduszów na to nie było wcale.
Tymczasem ofiarność publiczna pomnażała zbiory Towarzystwa nowemi, a często cennemi darami. W marcu r. 1869 biblioteka obejmowała dzieł 7865, zbiorów archeologicznych 3748 numerów, zbiorów geologicznych i przyrodniczych 2378 numerów. W lipcu r. 1870 zbiory pomnożone zostały znacznie, nabytemi przez hr. Seweryna Mielżyńskiego od barona Rastawieckiego i Towarzystwu podarowanemi arcydziełami sztuki malarskiej i rytowniczej. Cenniejsze przedmioty: ryciny, medale, monety, przeszło 30 obrazów olejnych, zarząd odesłał do Miłosławia dla przechowania, a książki i 200 obrazów rozmieścił «z wielkim mozołem» w pokojach bazarowych. Z nagromadzonych częstokroć w wielu egzemplarzach książek i zbiorów zarząd udzielał część innym instytucyom polskim. Natomiast nowe dary sypały się jak z rogu obfitości, których dla mnogości ich wyszczególnić tu niepodobna.
Zarząd krzątał się, jak mógł, ale wojna r. 1870 odjęła mu wielu dzielnych pracowników, a brak funduszów dotkliwą troską napełniał o przyszłość. Opatrzność jednak, czuwająca od samego początku nad Towarzystwem, nie odmówiła mu i w tym razie opieki swej. Tej to natchnieniem hr. Seweryn Mielżyński z Miłosławia, litując się nad losem instytucyj, od której rozwoju zależała w znacznym stopniu oświata ludu wielkopolskiego, postanowił podać odpowiednią potrzebom pomoc. Zabiegi około tej sprawy nie są nam znane,
Strona:Wilhelm Bogusławski - Wizerunek czynności i zasług Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego.pdf/13
Ta strona została przepisana.