Strona:Wilhelm Bogusławski - Wizerunek czynności i zasług Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego.pdf/17

Ta strona została przepisana.

malowideł, zbiór rycin, studyów i książek, które w Miłosławiu posiadam… Ażeby zaś zbiory, powyżej wyszczególnione, które na użytek ziomków moich przeznaczam, nie uległy kiedykolwiek zagubie lub rozproszeniu, stanowię niniejszym, że na przypadek rozwiązania Towarzystwa Przyjaciół Nauk zbiory te przejdą na własność Józefa Mielżyńskiego, bratanka mego, a po śmierci tegoż na spadkobiercę jego, na którego tenże wypadkową własność tych zbiorów przelać zechce».
Szanując pamięć dobroczyńców, hr. Józef Mielżyński, przeświadczony o naglącej potrzebie prędszego zbudowania gmachu dla Towarzystwa, podjął się wykonać to, za ustąpieniem mu, przekazanego Towarzystwu funduszu przez ś. p. Seweryna Mielżyńskiego, po 1500 talarów rocznie, dopóki budowa zupełnie ukończoną nie zostanie. Uroczyste położenie kamienia węgielnego pod budowę nowego gmachu odbyło się 6 Maja r. 1874, a pod koniec tegoż roku fundamenty już był wzniesione. Dalsze jednak budowa, z niewiadomych nam przyczyn, zaciągnęła się aż do r. 1879.
Sumienne a wytrwałe prace Towarzystwa P. N. podbijały powoli serca rodaków. Rozgłos o jego czynnościach w ciągu kilkunastu lat, ofiarność nadzwyczajna Mielżyńskich, wreszcie głośne imiona prezesów: Działyńskiego, Cieszkowskiego, Libelta utrwalały zaufanie publiczne do celów i przedsięwzięć Towarzystwa. Darów już złożono wiele, nadpływają ciągle; końca ich nie widać. W r. 1872 ks. dr. Kraiński, profesor teologii na uniwersytecie wrocławskim, nadesłał Towarzystwu bibliotekę i sumę 1000 talarów, ks. Zienkiewicz zapisał Towarzystwu 500 talarów. Na czele zarządu stał mąż mocnej woli Karol Libelt, urodzony w ubóstwie, przyzwyczajony do wytrwałości i znoszenia niedostatku. Sam on mawiał, «że kolebka jego opierała się o ubogi warsztat rzemieślnika», a gdy wysoka nauka i zasługi obywatelskie podniosły go na godność prezesa Towarzystwa, nie szczędził trudów i pracy, wprowadzał oszczędność, sam przepatrywał rachunki, sam dawał przykład gorliwości o dobro publiczne. Pod jego pieczą prace naukowe wydziałów odbywały się porządnie. W wydziale historyczno-literackim St. Koźmian zachwycał słuchaczy pięknemi poglądami na dzieła Szekspira i innych pierwszorzędnych pisarzy europejskich, a Leon Wegner poruszał, jemu tylko właściwym stylem, kwestye dziejów ojczystych. Obok nich, w innym kierunku pracował Ignacy Zakrzewski, pułkownik pruski, wojak z kompanii r. 1866 i 1870, a przytem głęboki znawca paleografii średniowiekowej. Miał on w Lutym r. 1874 odczyt: «o wspólności rodowej i tworzeniu się herbów i nazwisk w Polsce», tudzież rozprawę: «o księgach ziemskich archiwum poznańskiego z pierwszych lat panowania Władysława Jagiełły». Inni członkowie zdawali sprawę z wycieczek archeologicznych. Na wydziale lekarskim pod przewodnictwem Małeckiego, członkowie: Świderski, Kaczorowski, Je-