stosować do potrzeb kraju, ale i o dziejach ojczystych nie zapominał. Oprócz prac, ściśle naukowo-ekonomicznych i przyrodniczych, hr. August znajdował czas do poznajomienia publiczności polskiej z wydobytymi przez się skarbami historycznymi z archiwum weneckiego, nie szczędząc na ten cel pracy i wydatków. A przytem wszystkiem zachowanie się jego obywatelskie, w ciągu lat wielu, nieposzlakowane, pełne godności, wśród przykrych a niepomyślnych okoliczności, oddawna zjednały mu szacunek powszechny i zaufanie bez granic. To też zebrani w d. 18 Grudnia r. 1885 członkowie zaprosili hr. Augusta na tę wysoką godność, powoławszy na wiceprezesa Teofila Mateckiego, na sekretarza hr. Wawrzyńca Benzelstjerna-Engestrëma, na redaktora dr. Władysława Łebińskiego, na podskarbiego dr. Milewskiego. Świetniejszego wyboru być nie mogło. Wszystkie te bowiem osobistości, oddawna już znane z prac naukowych, wypróbowane w gorliwości o dobro Towarzystwa, były najlepszą rękojmią postępu i porządku. Na nieszczęście jeden z najdzielniejszych członków Towarzystwa i najzacniejszych ludzi, weteran nauki i czynu, Teofil Matecki, 19 Maja r. 1886 życie zakończył. Osierocone miejsce wiceprezesa zajął nie mniej zacny, wysoko uzdolniony historyk, Kazimierz Jarochowski, głośny z opracowania epoki Augusta II. Postać to nadzwyczaj sympatyczna, prostotą i szczerością w obejściu się, a przytem giętkością umysłu pociągała do siebie serca przytomnych. Takich przymiotów człowiek, czynny i energiczny, był najlepszym pomocnikiem w obszernych a trudnych zajęciach prezesa.
Chwila objęcia steru Towarzystwa przez zarząd, z hr. Augustem Cieszkowskim na czele, różniła się wielce od epoki prezesostwa Stanisława Koźmiana. Peryod budowy gmachu, urządzeń wewnętrznych i porządkowania muzeum skończył się; troski i kłopoty o zdobycie środków dla dokończenia dzieła ustały; gospodarstwo Towarzystwa weszło w stan moralny, a ofiarność publiczna zawsze była rękojmią dalszego pomnożenia zbiorów i środków Towarzystwa. Inaczej rzecz się miała ze strony naukowej. Zarząd pojmował to, mówił o tem wyraźnie na posiedzeniach i zebraniach rocznych, zaznaczając, że epoka gospodarstwa skończona, a nastąpiła epoka pracy naukowej. Ale ci pracownicy niezmordowani byli powiększej części mieszkańcami Poznania i mniej niż piątą część ogólnej liczby członków Towarzystwa składali. Prace ich sumienne, pożyteczne były ozdobą nauki ojczystej, ale ich samych było mało. Pociągnąć więc do czynu marniejące na partykularzu siły, ześrodkować rozstrzelone promienie oświaty w jednem ognisku, popchnąć je raźnie do nauki, do pracy w najodpowiedniejszym do potrzeb kraju i społeczeństwa kierunku zamierzał zarząd z prezesem na czele, nie łudząc się wcale łatwością zadania.
Strona:Wilhelm Bogusławski - Wizerunek czynności i zasług Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego.pdf/29
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/69/Wilhelm_Bogus%C5%82awski_-_Wizerunek_czynno%C5%9Bci_i_zas%C5%82ug_Towarzystwa_Przyjaci%C3%B3%C5%82_Nauk_Pozna%C5%84skiego.pdf/page29-1024px-Wilhelm_Bogus%C5%82awski_-_Wizerunek_czynno%C5%9Bci_i_zas%C5%82ug_Towarzystwa_Przyjaci%C3%B3%C5%82_Nauk_Pozna%C5%84skiego.pdf.jpg)