Strona:Wilhelm Bogusławski - Wizerunek czynności i zasług Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego.pdf/40

Ta strona została przepisana.

Jak kamień, leżący długo na miejscu obrasta mchem, tak każda instytucya publiczna gruntuje się tylko biegiem czasu, wytrwałością, doświadczeniem, wypróbowaniem sił swych i środków zaradczych. Długa lecz spokojna, wytrwała i bez zboczeń praca Towarzystwa Przyjaciół Nauk przekonała nietylko niedowiarków, lecz i szowinistów cudzoziemskich o swym pożytecznym kierunku. Instytucye naukowe niemieckie uznały wysoką wartość usiłowań Towarzystwa i chętnie dzielą się z niem zdobyczami swemi na polu nauki. Nawet wielcy dygnitarze gabinetu berlińskiego nie odmawiają względów swych instytucyi poznańskiej. Trzydzieści sześć lat egzystencyi Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu i ciągle szerząca się wieść o bogatych zbiorach jego muzealnych zaciekawia umysły do najniższej warstwy społecznej. Oprócz inteligencyi, śpieszą w dni świąteczne dla zwiedzenia muzeum kapoty miejskie i siermięgi chłopskie. Masa widzów patrzy na zbiory, nie zawsze pojmując wartość ich naukową, lecz zawsze dowie się czegoś i innym opowie. Zaciekawienie rośnie, a że rośnie, dowodem tego są wycieczki archeologiczne konserwatora muzeum Bolesława Erzepkiego na prowincyę, dla zbierania wykopalisk. Skoro bowiem chłop wielkopolski natrafi przypadkiem na polu lub w lesie na naczynia grobów pogańskich, nie tłucze je, jak było przed niewielu laty, lecz daje znać wnet do Poznania, aby konserwator przybył i sam grób rozebrał. Uświadomienie ludu polskiego w tym względzie zasługuje na nadzwyczajną uwagę, albowiem oprócz rozszerzenia wiedzy jego i szacunku dla pozostałości po przodkach, szacowne te pozostałości nie giną marnie, a skrzętnie zbierane są do muzeum poznańskiego, gdzie je zachowują dla nauki. Z tych garnków i złożonych w nich niedopalonych kości z innymi przedmiotami, nauka wyciągnie korzyść, a dla narodu sławę. Dawniej wykopaliska ziem wielkopolskich, zbierane przez niemieckich faktorów, wzbogacały muzeum berlińskie, a Niemcy szydzili z naiwności ludu polskiego, nieznającego się na wartości wykopalisk. Teraz już temu koniec. Chłop miejscowy nie do Berlina, lecz do Poznania oddaje wykopalisko. Jest to więc jeszcze jedna dotykalna a głęboko sięgająca zasługa Towarzystwa. Niech tylko zarząd da konserwatorowi środki do częstszych wycieczek, a możemy być pewni osiągnienia dwojakiego rodzaju korzyści: pomnożenia zbiorów muzealnych i głębszego uświadomienia ludu o celach i pracach Towarzystwa. Pożytecznie byłoby przy tem doprowadzić do skutku dawniej zamierzone wydanie książeczek popularnych, traktujących o znaczeniu wykopalisk, z wizerunkami naczyń grobowych. Takie książeczki, pomiędzy lud rozrzucone, łatwo znalazłyby posłuch, bo traktując o rzeczach dostępnych dla prostaków, zaciekawiły by ich i do myślenia przyzwyczajały, a przytem uświadomiłyby o starożytnym bycie przodków na tej samej ziemi, z której dziś koście ich wykopują. Wreszcie zdobycie wiedzy na jakiem bądź polu zawsze jest przy-