Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/107

Ta strona została przepisana.
105
ODSŁONA IV. SPRAWA III.
MALCOLM.

Niech się pociesza; my już tam spieszemy.
Przychylna Anglja dziesiątek tysięcy
Daje nam wojska; przywodzi mu Sivard,
Dostały wojak i wraz najdzielniejszy
Rycerz na cały chrześcjański świat.

ROSSE.

Radbym wam równą odpłacić pociechą!
Lecz słowa moje, te bym wolał raczéj,
Wyć gdzie na puszczy, aby nie ogłuszyć
Ludzkiego ucha.

MACDUFF.

I kogóż dotyczą?
Wszystkich obchodzi, czy wyłączne serce,
Owo nieszczęście?

ROSSE.

Podzieli je każde
Szlachetne serce, lecz głównie osnowa,
Was się dotycze.

MACDUFF.

Jeźli mnie dotycze,
Toż się nie wahaj, daléj, wymów spiesznie.

ROSSE.

Bodajby tylko język mój na wieki,
Klątwy waszego nie wywołał ucha,
Gdy mu poniesie głos najboleśniejszy,
Jaki je doszedł.

MACDUFF.

Ha, już odgaduję.

ROSSE.

Zamek wasz wzięty, a żona i dzieci