Ta strona została przepisana.
12
MACBETH.
Jak jakie działo podwójnym wystrzałem,
Tak oni,
Samowtór wroga potężnie nalegli;
Czy się pławili w wrzącéj krwi potokach,
Czy znów pamiętny wał trupów zasłali,
Tegom nie świadom. Lecz jestem raniony,
A rany gwałtem wołają ratunku.
DUNCAN.
Słowa, jak blizny prawego rycerza,
Niosą wam zaszczyt. — Przyzwać mu balwierza.
(Odprowadzają rannego).
(Wchodzi Rosse).
Kto tu nadchodzi?
MALCOLM.
Szlachetny Than Rossy.
LENOX.
Jakiż to pośpiech błsyka z jego oczu!
Takie wejrzenie, zwiastuje nam pewnie
Ważną wiadomość.
ROSSĘ.
Boże zachowaj Króla!
DUNCAN.
Zkąd przybywacie cny Thanie?
ROSSE.
Od Fify,
Potężny Królu! gdzie z hufców norwejskich,
Groźnie pod niebo rozwiane proporce,
Słały dreszcz zimny na nasze szeregi.
Sam Król na czele z strasznym tłumem ludu,
Wsparty przyczyną wierutnego zdrajcy
Thana Cawdoru, wszczął okropną walkę;