Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/140

Ta strona została przepisana.
138
POGLĄD

stwie, a za nim rozerwanie duszy męża, opada całkiem na siłach. Na nim wsparta stawiała śmiałe czoło wszelkiem poduszczeniom sumnienia, natury i groźbom wyobraźni; gdy on się zachwiał i ona się chwieje. W żarze jego cierpień i zawiedzionych nadziei, roztapia się żelazne jéj serce.
Żałowano że poeta tego w niéj przejścia z siły męzkiéj, do słabości niewieściéj, wyraźniéj i wybitniéj nie oddał. Jest to więcéj przeskok niż przejście. Może téż w uczuciu jego, przeskok ten naturalnym był skutkiem zbytniego przesilenia namiętności. Ona występując w zawód, i podnosząc męża za krańce natury męzkiéj, wzniosła się przez to sama po za sferę kobiety do heroicznéj potęgi. On począł jak mąż i stopniami wzrósł z zatwardziałego uporu, do téj ufności, która jego zgubę przyśpiesza. W chwili przesilenia, ona spadając ze śliskiéj wyżyny, wraca napowrót w sferę kobiety i staje się na raz cierpiącą; on strącony na stanowisko męża, tam jeszcze powołuje wrodzoną siłę i zaciętość i z temi podąża do zamierzonego celu. Wyswobodzony od wpływu żony, wyrzeka się i wpływu duchów: Tylko bez duchów! i występuje już w przyrodzonéj sile męzkiéj, a w dalszém działaniu odkrywa przed nami stronę czysto ludzką i czysto tragiczną, ona zaś oddzielona od jego osoby i jego zamiarów, ulega temu co Malcolm przepowiedział: Żal niemy, może gwałtownie rozsadzić serce. Ale i w tym upadku zachowuje jeszcze swój charakter. Jaką wytrwałość okazywała w czynie na zewnątrz, taką okazuje teraz ujemnie w cierpieniach. We dnie jest panią swoich ruchów, ale w nocy spowiada się niemym poduszkom. Jéj sumnie-