Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/144

Ta strona została przepisana.
142
POGLĄD

chylni szałem zowią. Gdy Macduff oświadcza, iż został wycięty z łona matki, ulega równie bojaźni i odpowiada mu że niechce walczyć; ale jedna drwinka w ustach przeciwnika, jak niegdyś w ustach jego żony, przywraca w nim dawnego bohatera. Ciągle wśród najokropniejszych czynów, wymusza dla siebie poszanowanie, a piętno wrodzonego męstwa nie opuszcza go do końca, tak że pełnia jego siły męzkiéj i potęga woli, prawne pełnią jego winy przeważa i utrzymuje do schyłku w godności charakteru tragicznego.
Wymiar sprawiedliwości dramatycznéj jak w Macbeth-ie, tak z kolei w losach Duncana, Banca, Macduffa, oparty jest na wewnętrznéj przyrodzie ich istoty. Jak pierwszy ponosi karę za przesilenie swojéj natury, za opór ludziom i Bogu, za poleganie na sobie w walce przeciw nadludzkim mściwym siłom, tak w jego otoczeniu, kara dosięga miękkość, uleganie, słabość i nieprzezorność, która się ociąga prawemi nawet środkami zabezpieczyć od niebezpieczeństwa. Duncan, jak go kronika podaje, był królem miękkim i słabym, więcéj niż władcy przystało. Zdrady i rokosze zawichrzyły jego rządy. Nie był wojownikiem; nie był znawcą ludzi; z rysów twarzy nie umiał przeglądać wewnętrznego układu duszy. Zaledwie smutne doświadczenie téj nieumiejętności zrobił na Thanie Cawdoru; aż wynosi Machetha i tém tajemną dumę jego podłechtuje, opuszcza zaś równie zasłużonego i skromnego Banca a za to musi ponieść karę swojego błędu. Téj saméj nieostrożności pada ofiarą Banco. Wtajemniczony w przepowiednią czarownic, zobowiązany był do otwartości względem Macbetha. W poufném zwierzeniu, które sobie Mac-