Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/145

Ta strona została przepisana.
143
NA MACBETHA.

beth od początku zastrzegał, mógł go zwieść z nieprawéj drogi i niepoddawać złemu jenjuszowi żony. Ale ten tai i tłumi w sobie kryjome myśli, lubo w duszy pociesza się także i oczekuje wypadku wróżby. Tak niewidomy przy roztwartym oku pada ofiarą swojéj bezczynności.
Macduff nie ulega téj słabości, dla tego los go pomija a jeżeli karę przenosi na jego rodzinę, przez to podnosi go tylko do godności bohatera i męczennika i stawia w możności pokonania Macbetha. Dane mu jest świadectwo, że to Mąż szlachetny, mądry i przezorny, tak się też w postępowaniu swojem okazuje. Początkowo wrodzona jego uczciwość daje wiarę, że król poniósł śmierć z ręki podkomorzych. Gdy się dowiaduje że Macbeth ich pobił, wzdryga się na to w swojem uczuciu, przeziera tajemnicę, ale urosłe ztąd podejrzenie głęboko w sobie pokrywa. Nie śpieszy na koronacją; unika Macbetha i dla osobistego bezpieczeństwa, uchodzi do Anglii. Tak względem siebie przezorny, zapomina całkiem o swojej rodzinie; żona też jego i dzieci padają ofiarą téj nieoględności. W normalnym stanie swojéj natury, Macduff jest tem, czem niegdyś był Macketh, mięszaniną łagodności i siły. Ma nad nim tę wyższość, że jest bez dumy. Zawiedziony w swoich oczekiwaniach, żegna tylko Szkocją i swoje nadzieje. Zdawać by się mogło, że człowiek tak szlachetny, nieposzlakowany i łagodny, niema w sobie dosyć mocy, aby się mógł mierzyć z nabiegłą dumą Macbetha przez okropne wytracenie jego rodu, poeta niszczy w nim tę wrodzoną miękkość, rozbudza namiętność i tym sposobem stawia go na równi do walki