Tak dnia zmiennego ciągle dżdżą i słońcem,
Nie zapamiętam.
Daleko ztąd jeszcze
Liczą do Fores? — Patrz, co tam za jedne;
Jakieś wychudłe i dzikie postacie;
Nie widne wcale na mieszkańców ziem i,
Jednak tu stoją? — Czyście wy żyjące?
Lub też z tych istot, które zagadywać
Wolno śmiertelnym? Wyście mnie pojęły,
Bo wszystkie, widzę, naciskacie razem,
Okrzepły palec na zawiędłe usta;
Kształt macie niewiast, jednakże włos męzki,
Na waszych twarzach, w tém nas nieutwierdza.
Jeźli głosm acie, mówcie; — kto jesteście?
Cześć ci Macbeth-ie! cześć ci, Thanie Glamis!
Cześć ci Macbeth-ie! cześć ci, Thanie Cawdor!;
Cześć ci Macbeth-ie! kiedyś będziesz królem.
Czego się cofasz i zdajesz się lękać
Tych przepowiedni, co tak wdzięcznie głaszczą
Za prawdę,
Czyście wy widma, — czyli tem jesteście,
Czém was zewnętrzna postać wykazuje?