ODSŁONA II. SPRAWA III. 191
Coć z miłości gdzieś zdaleka,
I z ochoty co śmiech zwleka;
Taką, rozkosz za nic miéj,
Pókiś w szale, to się śmiéj.
Dla nas w dali puste dzieje,
Młodość jak szata wietrzeje;
Więc nie zwlekaj, do mnie dąż,
Całuj żywo, całuj wciąż.
Głos miodo-płynny, jakem prawy giermek.
Wionie zarazą.
Zaprawdę, zarazą pełną słodyczy.
A jeszcze go przez nos słyszéć, to słodyczą aż mierzi. — Lecz cóż to ? będziem tak skakać na sucho? spłoszmy sowę jakim chóralnym śpiewem, który tkaczowi z jednej, trzy na raz wygrempluje dusze. Cóż, weźniem się do rzeczy?
Jeźli mnie kochacie, dalej weźmy się w kupę, jam bo pies cały do chóru.
Umiecie doszczekiwać.
Obierzcie ten kanon: ty hultaju.
Cyt stul usta ty hultaju, giermku? a to byłbym zmuszonazwać was hultajem, mości giermku?