Chybi! Wtłocz tylko męstwo w twoją próżnią,
Nie chybi pewnie. Skoro Duncan uśnie,
A mocna jazda dnia tego niemylnie,
Twardo go uśpi; obu podkomorzym
Dosadzę w winie silny trunek, że ich
Pamięć, straż mózgu, ten wykaz umysłu,
W dym się rozbije i parą rozwionie,
A tak gdy leżeć będą snem zwierzęcym,
Zmorzone trupy, cóż niedokonawa
Oboje wtenczas z Duncanem bez straży,
I z opiłemi jego dworzanami,
Którzy na siebie przejąć muszą winę,
Naszego czynu?
Ródź mi samych synów!
Bo tylko mężów tworzy nie ulękła
Twoja odwaga. Któż podda wątpliwość,
Gdy w tym pokoju obu przy nim śpiących,
Krwią naznaczywa, ich własne sztylety,
Weźmiem do sprawy, że to nie ich dzieło?
Któż nie da wiary, gdy nad jego zgonem,
Wzniesiewa okrzyk i żałobne jęki?
Już jestem gotów na ten czyn okropny,
Wszystkie się we mnie wytężają moce;
Daléj, czas łudźwa krasnemi widziadły;
Płomień zniszczenia co się wewnątrz zarzy,
Niechaj zastyga w chytrych rysach twarzy.