Ta strona została przepisana.
48
MACBETH.
(wchodzi Banquo).
O Banquo! Banquo! król zamordowany!
LADY MACBETH.
Biada! niestety! jak to w naszym domu?
BANQUO.
Nazbyt okropnie w każdym, — Drogi Duffie;
Proszę cię, zaprzecz sobie i odwołaj.
(Wracają Macheth i Lenox).
MACBETH.
Gdybym godziną zszedł pierwéj ze świata,
Przed tym wypadkiem, byłbym błogosławił
Dnie mego życia. Ale od téj chwili,
Nie ma już wiary żadnéj między ludźmi,
Wszystko jest frymark, honory i łaski
Uszły ze świata, żywioł życia zwietrzał;
Na miejsce wina którego rzeźwiło,
Pozostał w składzie osad czczych wyrazów.
(Wchodzą Malcolm i Donalbain).
DONALBAIN.
Coż to za strata?
MACBETH.
Tu jesteś i nie wiesz?
Głowa, krynica waszej krwi zaparta;
Tak samo źródło uszło.
MACDUFF.
Król, wasz ojciec
Zamordowany.
MALCOLM.
Boże! i przez kogo?
LENOX.
Zda się że to jest sprawa podkomorzych;