Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/52

Ta strona została przepisana.
50
MACBETH.
DONALBAIN.

Cóż mówić
Tu, gdzie wróg czycha skryty w lada szparze,
Aby nas napaść i pochwycić? Precz ztąd;
Uchodźwa, jeszcze zawczesne łzy nasze.

MALCOLM.

I żal sam ciężki z miejsc tych nas wypłasza.

BANQUO.

Dajcie baczenie na Lady.

(Wyprowadzają Lady Macheth).

A skoro wyjdziem z tego przerażenia,
I przyobleczem szaty, znów się zejdźmy,
Ażeby daléj zbrodnią tę wybadać.
Bojaźń, wątpliwość, teraz nami miota;
Stoję w potężnéj ręce Opatrzności,
I każdą winę którą by mnie śmiała
Złośliwa potwarz narzucić, odeprę
Bronią.

MACBETH.

I ja téż równie.

WSZYSCY.

I my wszyscy.

MACBETH.

A teraz spieszcie, przyodziejmy szaty;
I znów się zbierzmy na salę.

(Wychodzą wszyscy prócz Malcolma i Donalbaina).
WSZYSCY.

Tak, zgoda.

MALCOLM.

Co przedsięweźmiesz? im nie zawierzajwa;