Obadwa wiecie, że nieprzyjacielem
Waszym był Banqo.
To prawda, Milordzie.
Równie jest moim; a pomiędzy sobą,
W takiéj zabójczéj stojemy odstani,
Iż każde bicie jego serca, grotem
Tkwi w moich piersiach. A lubo przy władzy,
Mógł bym oblicznie, jawnym czynem woli,
Zmieść go z przed oczu, wypada mi jednak
Zachować względy dla wspólnych przyjaciół
Jego i moich, których bym przychylność,
Nie rad postradać. Przezorność mi każe,
Kogo zabiję, nawet obżałować.
Dla tego waszéj w tém pragnę posługi,
Aby czyn ukryć przed oczyma gminu,
Dla wielu ważnych przyczyn.
Spełniemy, Panie co nam rozporządzisz.
Choćby i życie.
Widzę że odwaga
Błyska wam z oczu. W ciągu téj godziny,
Wskażę wam miejsce gdzie się macie stawić.
Sam czas oznaczę i upatrzę chwilę,
Kiedy to spełnić. Trzeba rzecz dokonać
Pod noc, od zamku w pewném oddaleniu;
A nadewszystko pamiętajcie o tém,
Ze w całéj sprawie, ja muszę być czystym.