Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/64

Ta strona została przepisana.
62
MACBETH.

Aby zaś dzieło nie poniosło plamy,
Ni żadnéj skazy, musi Fleance, syn jego,
Który z nim jedzie, a którego dla mnie
Zgon równej wagi, jak i ojca jego,
Dzielić przygodę téj czarnéj godziny.
Na osobności naradźcie się z sobą;
Za chwilę wrócę.

1. ZBÓJCA.

Jesteśmy gotowi,
Dostojny Panie.

MACBETH.

Wkrótce was przywołam;
Teraz tam przejdźcie. — Na tém więc stanęło;
Po tobie Banquo; jeźli pragniesz nieba,
Dzisiejszéj nocy szukać ci go trzeba.

(Odchodzą).
SPRAWA II.
Tamże; inny pokój.
Wchodzi LADY MACBETH i SŁUGA.
LADY MACBETH.

Czy Banquo wydalił się zdrowo?

SŁUGA.

Tak jest, królowo; lecz jeszcze przed nocą,
Ma być z powrotem.

LADY MACBETH.

Idź, uprzedź króla, że jego miłości,
Na krótką chwilę upraszam tu.

SŁUGA.

Spieszę.

(Odchodzi).