Przyjaźń i zdrowie wasze: potem siędę.
Podajcie wino, nalejcie mi pełno.
Wnoszę pomyślność wszystkich tu obecnych,
Oraz drogiego przyjaciela Banqua,
Którego brak nam; czemuż nie przybywa!
Jego i wszystkich na okół i w obec,
Zdrowie.
Wam niesiem uniżone dzięki.
Precz z moich oczu! niech cię ziemia skryje!
Kość twoja wyschła i krew już zastygła!
Władza widzenia przytęchła w twych oczach,
Które wytrzeszczasz!
O mili parowie,
Bierzcie za zwyczaj to; zawierzcie; szkoda,
Że właśnie mięsza uciechę téj chwili.
Czemu człek sprosta, na to się odważę;
Wystąp mi wściekły, jako niedźwiedź ruski,
Hirkański tygrys, zbrojny jednorożec,
Lecz nie w tej barwie; a pewnie mi żaden
Nie drgnie nerw silny. Albo powstań z martwych,
I gdzie w pustyni wyzwiéj mnie na miecze;
Jeźli ci drżący cofnę kroku, w ówczas
Ogłoś mnie tchórzem, igrzyskiem dla dziewcząt.
Precz straszne widmo! Ustąp ztąd, czcza maro!