Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/76

Ta strona została przepisana.
74
MACBETH.

Tak, — gdy go nie ma, znowu jestem mężem.
Proszę was, siedźcie.

LADY MACBETH.

Spłoszyłeś swobodę,
Zmięszałeś cale dziwnem rozerwaniem
Uciechę uczty.

MACBETH.

Na takie zjawiska,
Czyż można spojrzéć, jak na obłok letni,
Bez przerażenia? Pojąć się nie mogę,
W mym niepokoju, skoro myślę o tém
Że równie patrzysz na takie widziadła,
I zdołasz krasę twoich lic zachować,
Gdy moje bledną, z przestrachu.

ROSSE.

Jakie widziadła, miłościwy panie?

LADY MACBETH.

Nie mówcie już proszę;
Co raz z nim gorzej; pytania go drażnią;
Teraz, dobra noc; — nie czekajcie dłużéj
Jego skinienia; rozejdźcie się zaraz.

LORDOWIE.

Życzem wam wszyscy, miłościwy panie!
Spokojnéj nocy, polepszenia zdrowia.

LADY MACBETH.

Wzajem uprzejma dobra-noc dla wszystkich!

(Odchodzą Lordowie i Dworzanie).
MACBETH.

To pragnie krwi;