Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/91

Ta strona została przepisana.
89
ODSŁONA IV. SPRAWA I.
(Wchodzi Lenox).
LENOX.

Na wasze rozkazy.

MACBETH.

Czyście widzieli te złowróżbie wiedmy.

LENOX

Nic nie widziałem.

MACBETH.

Wszak obok was zbiegły.

LENOX.

O nie, mój panie miłościwy.

MACBETH.

Niechaj mór przejmie powietrze, po którém
One szybują, a z niemi przeklęty,
Kto im da wiarę!
Słyszałem tentent czwałujących koni,
Kto tu przejeżdżał?

LENOX.

Dwu albo trzech ich, którzy wam donoszą,
Że Macduff uszedł do Anglji.

MACBETH.

Uszedł do Anglji.

LENOX.

Tak, dostojny panie.

MACBETH.

Czasie przebiegasz tór groźnym zamysłom;
Nasz szybki zamiar można wtedy schwycić,
Jeźli w trop za nim idzie czyn; więc odtąd
Płód pierworodny serca mego, będzie
Miał pierworodztwo razem mojéj ręki.
I aby pomysł wraz czynem uwieńczyć,
Myśléć, wykonać; uderzę na zamek,