Strona:William Shakespeare - Lukrecja.djvu/30

Ta strona została przepisana.

Wzbić się nie może, gdyż on jej zniszczeniem
Grozi swym dziobem: z zapartem też tchnieniem
Leży Lukrecja, przerażona zgoła,
By ptak, wsłuchany w krakanie sokoła.

LXXIV.

„Dziś mnie twa miłość” — powie — „uweseli,
A gwałt popełnię na twoim uporze,
Pragnę cię bowiem zabić w tej pościeli!
I z sług któregoś tuż obok położę,
Aby ci z życiem wziąć i cześć. W komorze
Jam go tu zastał” — tak przysięgnę święcie,
Więc mu zadałem śmierć za to objęcie!

LXXV.

„Twego małżonka, gdy cię tak przeżyje,
Będzie potwarczy wzrok ścigał otwarcie;
Z wstydu krewieństwo twe pochyla szyję,
A płód twój nosi nazwisko bękarcie,
Srom twój nie będzie skazan na wymarcie,
Nie, wskrześnie w rymach: po wieki na świecie
Śpiewać o tobie będzie każde dziecię.

LXXVI.

„Lecz gdy ulegniesz, będęć przyjacielem;
Błąd nieujawnion to myśl niespełniona;
Mały występek, z pięknym złączon celem,
Przestaje być już bezprawiem, i ona,
Z czystszemi płyny trucizna złączona,
Zatraca jad swój: podana w ten sposób
Jest raczej lekiem dla cierpiących osób,