Strona:William Shakespeare - Lukrecja.djvu/36

Ta strona została przepisana.

By skalać krwi twej ocean; jeżeli
Zło się od dobra twego nie oddzieli,
To nie kałuża w morzu się zanurzy,
Jeno twe morze zniknie w tej kałuży.

XCV.

„Królem twym będą te sługi, ty zasię
Będziesz ich sługą; ty w dół, one w górę;
One żyć będą w twego życia krasie,
A ty w nich znajdziesz grobu dno ponure.
Ich hańba zbrudzi twej władzy purpurę;
Czyż ma się dziać tak, iżby nad ogromy
Cedru wyrastał jakiś krzew poziomy?

XCVI.

„Niech więc twe myśli, służki władzy twojej —
„Dość mam!” — on wrzaśnie — poddaj się mej chęci”,
Inaczej, ma się nienawiść uzbroi,
Zamiast miłości, śmierci cię poświęci!
A obok ciebie złożę najzawzięciej
Któregoś z sług twych, aby w świata głosie
Wspólną miał rolę w twym haniebnym losie”.

XCVII.

To rzekłszy, stopą zagasi pochodnię —
Światło i żądza dwa śmiertelne wrogi:
Hańba, gdy w mrok się otuli wygodnie,
Szaleje w sposób jeszcze bardziej srogi.
Wiek łup swój schwycił, jagnięcia-niebogi
Krzyk jego własna przytłumiła wełna:
Kona ofiara przez nią, żalów pełna: