By świat nie widział winy i ochoczy
Nie mówił o niej, łza się bowiem stoczy,
Wgryzie się hańbą w mą twarz, tak że, młoda,
Zniszczeje przez nią, jak stal niszczy woda“.
I tu złorzeczy spokojowi ludzi,
Chce, by oślepła jej źrenica żywa,
Bije się w piersi, serce swe tem budzi,
Niechże pobiegnie szukać — tak je wzywa —,
Gdzieby się czystsza znalazła pokrywa
Dla czystej duszy; z bolu z całej mocy
Urąga głuchym tajemnicom nocy.
„Obrazie piekła, nocy, bez pociechy
Rejestrująca wstyd i srom! Teatrze,
Gdzie się posępne rozgrywają grzechy!
Rajfurko skryta, ty, która najrzadsze
Pokrywasz zbrodnie! Przecz ja na cię patrzę,
Jaskinio śmierci, co wabisz w swe cienie
Niemą zdradliwość, gwałt i sprzysiężenie!?
„Żeś winna mojej beznadziejnej zbrodni,
Obmierzła nocy, puść swe mgły na brzaski,
Przeciw porannej postaw je pochodni,
Wprowadź szyk czasu kłócące niesnaski,
A jeśli słońce ma się wzbić z twej łaski
Ku zwykłej wyży, owiń jego skronie
Chmurą zatrutą, nim we śnie utonie.