Strona:William Shakespeare - Lukrecja.djvu/47

Ta strona została przepisana.
CXXXIII.

„Ohydny Czasie, wstrętnej nory druhu,
Roznosicielu trosk, stróżu cierpienia,
Sługo zdradliwych żądz, pełen posłuchu
Dla sił, niszczących młode pokolenia;
Ty koniu juczny dla grzechów brzemienia,
Ty, co wraz żywisz i mordujesz: winę
Spełniłam przez cię, niech przez cię też zginę!

CXXXIV.

„Jakto? Przypadek, twój sługa wybrany,
Śmiał zdradzić chwilę, daną mi przez ciebie
Dla wypoczynku? Zakuć mnie w kajdany
Bolu, co już mnie na wieki pogrzebie?
Prostować drogi, przytłumiać w potrzebie
Wrażą nienawiść — oto Czasu cele,
A nie małżeńskie niweczyć wesele!

CXXXV.

„Unikać królów, walczących zawzięcie,
Z mroku wywodzić prawdy, niech się złocą,
Latom wyciskać starości pieczęcie,
Budzić poranek i czuwać nad nocą,
Gnieść krzywdzicieli, aż zerwą z przemocą,
Godziny swemi dumne niszczyć gmachy,
Kurzem oblekać złociste ich dachy —

CXXXVI.

„Kazać robactwu gryźć pomniki chwały,
W żer zapomnienia obracać nauki
Ksiąg staroświeckich, te zmieniać w szpargały,