Strona:William Shakespeare - Lukrecja.djvu/51

Ta strona została przepisana.
CXLVII.

„Darmo Przypadek lżę, Tarkwinjusza,
Czas, noc posępną; nadaremnie zgoła
Spiera się z hańbą mą skalana dusza;
Darmo odpycham srom, znany dokoła,
Dym słów bezradnych prawa nie przywoła;
By lek tu znaleźć, straciłam nadzieję,
Chyba swą brudną krew sama przeleję!

CXLVIII.

„Czemu drżysz, ręko, gdy ten zamach robię?
Zwolnij mnie z hańby, a cześć zyskasz w dani:
Cześć ma, gdy umrę, będzie żyła w tobie,
A gdy żyć będę, ty w sromie swej pani
Żyć będziesz dalej!... Żeś nie mogła dla niej
Przybyć z pomocą w tej wrażej potrzebie,
Więc za tę słabość zabij ją i siebie!“

CXLIX.

Co mówiąc, rzuca rozburzone łoże,
Narzędzia śmierci szuka w swej rozpaczy,
Lecz darmo! Dom ten nie rzeźnią! Nie może
Znaleźć niczego — środka nie zobaczy,
By przezeń dech jej uszedł już inaczej,
Nizli przez wąski otwór ust: chce cała
Jak dym się Etny rozwiać lub dym działa.

CL.

„Darmo“, powiada, „żyję i daremnie
Chcę życiobójczy znajść środek! Lęk płaza
Przed Tarkwinjusza sztyletem był we mnie,