Złóż się i niechaj potępiony będzie
Ten, który pierwszy zawoła: „Stój! Dosyć!“
MALKOLM: Oby wrócili zdrowo przyjaciele,
Których nam braknie.
SIWARD: Ktoś tam ubyć musi;
Jednakże, sądząc po tych,
dzień tak wielki
Niedrogo został okupiony.
MALKOLM: Niema
Dotąd Makdufa i twojego syna.
ROSSE:
Syn twój, milordzie, spłacił dług żołnierski;
Póty żył, póki nie wyszedł na męża;
I, ledwie męstwem swem to udowodnił,
Nie ustępując na krok z pola walki,
Zmarł, jak mężczyzna.
SIWARD: Więc umarł?
ROSSE: Tak, zginął
I uniesiony został z pola. Miarą
Jego wartości nie mierz swego bolu,
Gdyż wówczas byłby bez granic.
SIWARD: Czy zprzodu
Otrzymałał ranę?
ROSSE: Tak, w czoło.
SIWARD: A zatem
Niechajże będzie wojownikiem Boga!
Gdybym miał tylu synów, ile włosów,