Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/17

Ta strona została przepisana.
[204—227]15
MAKBET — AKT I

By cię przed jego sprowadzić oblicze,
A nie, ażeby ci płacić.
ROSSE: W zadatku
Większych zaszczytów kazał cię powitać
Tanem Kawdoru! Bądź więc pozdrowiony,
Najdostojniejszy tanie w tej godności —
Ona jest twoją.
BANKO: (na stronie) Czart więc mówi prawdę?
MAKBET: Wszak tan Kawdoru żyje, więc dlaczego
W cudze stroicie mnie szaty?
ANGUS: Dotychczas
Ten, Co był tanem, jeszcze żyw; atoli
Wyrok surowy ciąży mu na życiu,
Które ma stracić według swej zasługi.
Czy z Norwegczykiem był w zmowie, czy skrytą
Wspierał pomocą przywódcę rokoszu,
Czy z tem i tamtem pracował na zgubę
Swojego kraju — nie wiem, przecież zdrada
Główna, wyznana i udowodniona,
Powaliła go.
MAKBET: (na stronie)
Glamis! Tan Kawdoru!
Przede mną jeszcze, co największe!...

(do Rosse i Angusa)

Dzięki
Za wasze trudy!

(na stronie do Banka)

Nie masz ty nadziei,
By twoje dzieci zostały królami.
Gdy te, co tana Kawdoru zrobiły
Ze mnie, przyrzekły też niemniej i tobie?
BANKO: (na stronie do Makbeta)
Jeżeli temu zawierzysz, toś jeszcze
I do korony zapalić się gotów,