Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/30

Ta strona została przepisana.
28[560—581]
WILLIAM SHAKESPEARE

Naszego mózgu, zmieni się im w parę,
A zaś w alembik naczynie rozumu.
Gdy w śnie bydlęcym legną, jak pomarłe,
Te ich pijackie natury, to czegóż
Nie możem wówczas, ty i ja, dokonać
Na niestrzeżonym Dunkanie? I czego
Na jego służbę nie zwalić upitą,
Która odpowie za nasz mord potężny.
MAKBET: Rodźże mi same syny, gdyż twe męstwo
Nieustraszone powinno się składać
Na samych mężów! Nie będąż przypuszczać,
Jeżeli dwóch tych, śpiących w jego izbie,
Krwią pomażemy i jeśli ich własnych
Zechcemy użyć sztyletów, że oni
Czyn ten spełnili?
LADY MAKBET: A któż tu inaczej
Śmiałby przypuścić? Zwłaszcza, gdy okażem
Ból i ogromne podniesieniem lamenty
Nad jego śmiercią?
MAKBET: Jestem gotów. Wszystkie
Składniki ciała nagnę ja do tego
Strasznego czynu. Idźmy! Jasnem czołem
Drwijmy ze świata! Fałsz oczu niech skrywa
To, o czem dobrze wie dusza fałszywa!

(wychodzą)