Był dziś humorze; hojne podarunki
Posłał twej służbie; tym zaś diamentem
Kazał pozdrowić, panie, twą małżonkę
Jako przemiłą gospodynię. Spoczął,
Zadowolony bezmiernie.
MAKBET: Chęć nasza,
Jako że była nieprzygotowana,
Stała się sługą braku — w innym razie
Ruszałaby się swobodnie.
BANKO: Udało
Wszystko się dobrze. Ostatniej tej nocy
Śniłem o owych siostrach czarownicach.
Co do was, panie, to wam ujawniły
Poniekąd prawdę.
MAKBET: Nie myślałem o nich.
Lecz, jeśli da się poprosić godzinkę
Na swe usługi, to będzie jej można
Zużyć na kilka słów w tej właśnie sprawie.
Skoro mi czasu użyczysz?
BANKO: Wybieraj,
Jak ci się widzi.
MAKBET: Jeśli ze mną zawrzesz
Zgodę, jeżeli to się stanie, z twoim to
Będzie honorem.
BANKO: Byłem go nie stracił,
Starając się go pomnożyć, swobodne
Byłem zachował serce oraz wierność
Niepokalaną, to rady twe przyjmę.
MAKBET: Tymczasem życzę dobrej nocy.
BANKO: Dzięki.
I tobie, panie, życzę jej nawzajem.
MAKBET: Idź, poproś panią, aby zadzwoniła,